niedziela, 19 stycznia 2014

Gdzie podziała się nadzieja?

Minął rok. Siedzę w niedzielny wieczór, sama. Kot leży obok. Łzy płyną po policzkach. Brak wiary, nadziei na zmianę, na życie. 8 lat. Ile jeszcze zniosę? Ile czasu dam radę tak "żyć"? Bezsilność, cierpienie, samotność. Chore schematy, powtarzalność. Każdy dzień taki sam. I ogromne pragnienie, by wyzdrowieć.  Pokład energii został wyczerpany, nie mam siły. Tak po prostu. Wypaliłam się. Każdy dzień to stawianie czoła chorobie.

Tak bardzo chciałabym zacząć żyć. Śmiać się naprawdę. Nie udawać.

Chciałabym...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz