Ciężko mi znowu po raz kolejny pisać, że ciągle mi się nie udaje. Ciągle upadam, a raczej leżę i się nie podnoszę. Tak. Właśnie tak, leżę sobie i spadam niżej, niżej, niżej..... DNO? jestem na nim? czy to już? halo! Kto mi odpowie?
Mam dość. Dość wegetacji, pieprzenia, że zaczynam od nowa, od poczatku, tym razem się uda, sratatata! Może się uda, może się nie uda. Nie wiem. Nic już nie wiem. Niczego nie jestem pewna.
Chcę. Chcę spróbować. Tak, znowu. Po raz 1151464646486878779! C H C Ę.
I spróbuję. Choćby skały srały i w ogóle. Chcę wrócić do tamtych chwil. Chcę wyjść z domu bez poczucia wstydu. Chcę spojrzeć w lustro bez obrzydzenia. Chcę zasnąć bez bólu brzucha. Chcę rozmawiać z ludźmi. Chcę siedzieć na ławce w parku i wsłuchiwać się w śpiew ptaków. Chcę włożyć sportowe buty i o 6 rano ruszyć w swoją trasę biegową. Chcę tak jak dawniej, przemierzać z mamą kilometry na wspólnych spacerach. Chcę tańczyć. Chcę czytać książki nie myśląc o tym jaka jestem beznadziejna. Chcę być dobrym człowiekiem.
Czy istnieje szansa, że spełnię swoje chciejstwa?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz